bo w szambie trzeba umieć pływać...


sobota, 18 września 2010

widelce...

ostatni posiłek u Malewicza 1990-2010-gość n.(plexi,plastik,stal 95x75)

,,Paiętam wrażenie,jakie wywarły na mnie grafiki Bujnowskiego w jakimś konkursie grafiki studenckiej pod koniec lat 90.Wszyscy starali się coś skreślić egzystencjalnie albo szli w abstrakcję,a on narysował po prostu widelec.,,-Dorota Jarecka Gazeta Wyborcza 29 marca 2010 str.15
Ogłoszenie:
poszukuję Pana ,który w roku 1990 zakupił 2 komplety plastikowych widelców na plexi w prowincjonalnej galerii..Pan ten pochodził z Rybnika ...jeśli ktokolwiek coś wie lub widział proszę o kontakt!!!(przewiduję nagrodę!)

9 komentarzy:

  1. :D:D Gościu niedzielny! Rozweseliło mnie.
    Trzymam kciuki! A nuż widelec się uda!
    Dla Kreatora, który popadł był w letarg, też przewidziana była nagroda i właśnie ją przyznaję. Ciekawe czy Pan Kreator zgadnie co to jest. ;)

    Co do kreacji. Interesują mnie "produkty" kreacji. Lubię je kontemplować, demontować i demonstrować.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie zgadnę na pewno...(?)
    - tak 10 lat temu stwierdziłem ,że chcę odnaleźć Człowieka ,który wydał dość sporą kwotę na takie bzdety,które nawet nie były sygnowane nazwiskiem... Czułem wtedy straszny wstyd,a nie satysfakcję....

    OdpowiedzUsuń
  3. Gościu Niedzielny!

    1. Galeria.
    Nie ma czegoś takiego jak "prowincjonalna galeria". Pamiętaj! Dla ludzi z zewnątrz (profanów) nawet prowincjonalna galeria to sanktuarium sztuki! Nie wszyscy kolekcjonerzy to snobi kierujący się instynktem stadnym i dusigrosze liczący na zarobek w przyszłości. Co do widelców. Czasem o zakupie przesądza irracjonalny odruch (podświadomość) lub oczarowanie (emocje). Przedmioty, którymi się otaczamy, i które gromadzimy, współgrają z naszą Psyche.

    2. Odbiorca.
    Dla mnie sztuka nie jest towarem i nigdy nie interesowała mnie wartość rynkowa przedmiotów, które mnie fascynują. Najważniejsza jest dla mnie wartość emocjonalna - metafizyka, a nie fizyka. Akt kreacji sam w sobie jest święty, chociaż nie wszystkie "dzieci" (dzieła) zrodzone z tego aktu zostają geniuszami (są później uznawane za arcydzieła). Ostatnio zaskoczył mnie pewien adwokat. Usilnie chciał się ode mnie dowiedzieć ile może zarobić na grafikach Stefana Suberlaka, który był częstym gościem w jego rodzinnym domu. Pytanie to mnie zaskoczyło i zupełnie zbiło z tropu. Nagle uświadomiłam sobie jak "naiwne" jest moje spojrzenie na sztukę! Poczułam wtedy straszny wstyd i nawet teraz na myśl o tym oblewam się rumieńcem. :(( Jak sądzisz? Jak można nazwać taki stosunek do sztuki? - idealizmem...czy ignorancją?

    3. Dzieło sztuki...czyli (uboczny?) produkt kreacji.
    To nie twórca decyduje o tym, co jest (będzie), a co nie jest (nie będzie) "bzdetem". I nie ma znaczenia to....czy twórca podpisze swoje dzieło. Nawet z uznanymi arcydziełami jest tak, że dla jednych osób to "bzdet", a dla drugich to bezcenne dzieło - przedmiot uwielbienia i pożądania. Ciekawa dyskusja rozgorzała w związku ze zniszczeniem pracy Włodzimierza Tarasewicza. Wszystko kręciło się wokół przeciwstawienia: gips - dzieło sztuki.
    http://katowice.gazeta.pl/katowice/1,35019,8346979,Zniszczona_praca_Tarasewicza_nigdy_nie_bedzie_taka.html

    PS Co do pytania zadanego Kreatorowi. Nagrodą jest wpisanie na jawną listę blogów obserwowanych. Zniechęcał mnie brak aktualnych wpisów. Kto jak kto, ale Kreator nie może być impotentem! Jedno wyklucza drugie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak można nazwać taki stosunek do sztuki? - idealizmem...czy ignorancją?
    -no świat sparszywiał niestety... i na to już nie ma rady...
    Stefan Suberlak?-650 pln Pan Google podpowiada ,a Pan adwokat nie umie się komputerkiem posługiwać... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pan adwokat jest starej daty, ale pracuje na komputerze i buszuje po sieci. Nawet mi kwota 650(!) pln wydała się żenująco niska. Przecież za tyle kobiety kupują sobie nowy ciuch! Podejrzewam (prawnicy to szczwane lisy), że właśnie dlatego ten Pan zwrócił się do mnie. Zapewne liczył, że polecę mu kogoś, kto przebije tę niską cenę. ;)
    Wyprzedawanie pamiątek rodzinnych jest dla mnie czymś strasznym. Jedynie w ostateczności można pozbywać się takich rzeczy. Przecież to nie listy od byłej ukochanej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Co do samych widelców. Mnie one intrygują. Ostatnia wieczerza...

    OdpowiedzUsuń
  7. ,,Nawet mi kwota 650(!) pln wydała się żenująco niska.,,(???)
    http://allegro.pl/1214239043-i1214239043.html
    --Jan LEBENSTEIN oryg. litografia -w wakacje można było sobie kupować po 200-300 pln... :)
    czasy się zmieniają trochę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. "Jan LEBENSTEIN oryg. litografia -w wakacje można było sobie kupować po 200-300 pln... :)
    czasy się zmieniają trochę... ;)"

    Widzieć rzeczy takimi jakie są. Widzieć ludzi przez pryzmat ich użyteczności i posiadanych koneksji. Przeliczać wszystko na pieniądze i korzyści.
    Uczę się tej życiowej arytmetyki. Uczy mnie życie, ale czuję wewnętrzny opór. Nie wiem dlaczego? Może to jakaś wada genetyczna? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ogólnie to wszystkiego jest za dużo na świecie...
    a najwięcej to już to ,,SZtuki,, i artystów... ;)

    OdpowiedzUsuń